A. Chajęckim - (zastępca dyrektora SO łobez) i W. Zbanyszek (kierownik zakładu treningowego młodych ogierów). Z tymi dwoma Panami bardzo dobrze mi się współpracowało. W. Zbanyszek zainteresował mnie ujeżdżeniem, często przyglądałem się jego pracy i metodom treningowym, pozwalał mi dosiadać własnego konia, żeby sprawdzić jak wygląda jego ruch i sylwetka.
Płk. Rómmel - Olimpijczyk z 1912, odbyłem pod jego okiem półroczny kurs instruktorów w Sierakowie. Pod Jego okiem wykonałem swój pierwszy duży skok, była to przeszkoda 1.70 cm na malutkim koniku Bagalpurze, który miał tylko 157 cm wzrostu. Cieszyłem się szacunkiem trenera, bardzo często stawiał mnie innym jako wzór.
J. Mossakowski - trener i kierownik poznańskiej Woli. Był człowiekiem bardzo niesprawiedliwym, nasza współpraca nie układała się pomyślnie. Za jego sprawą nie dane mi było startować w żadnej Olimpiadzie. Z cała odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że przez tego człowieka opuściłem rodzinny kraj i podjąłem się pracy w Berlinie. 4 konie mojej roboty: Volt, Klarys, Wizma, Farys brały udział w Olimpiadach, niestety pod innymi jeźdźcami.
W. Olędzki - był człowiekiem ugodowym, problemy rozwiązywał w bardzo zrównoważony i spokojny sposób rozmawiając z jeźdźcem. Odszedł z Woli do klubu CWKS Legia Warszawa.
A. Królikiewicz - znany przedwojenny jeździec, prowadził dwutygodniowe zgrupowanie przed wyjazdem do Rzymu.
L. Kon - prowadził zakład treningowy w Kwidzynie. W 1960 zgrupowanie wkkw przed Olimpiadą Rzymie.
J. Mickunas – nasza współpraca była bardzo krótka, ponieważ nie zgadzałem się z metodami treningowymi.
A. Georgie -(trener z Rumunii) pokazał mi wiele rozmaitych metod ujeżdżeniowej pracy z koniem. Nasza współpraca przebiegała bardzo pomyślnie, nauczył mnie innych niż moje własne sposobów na nauczenie konia tak trudnych figur jak pasaż i piaff. Był wyznawca teorii, że każda metoda jest dobra, która prowadzi do zamierzonego celu.